16 stycznia 2023

O kłótniach i samotności

Wiesz jak to jest, kiedy jest późno, leżysz w łóżku i płaczesz... Z pokoju, w którym jesteś może nie dochodzą głośne zawodzenia, ale wyraźnie słychać Twój szloch i smarkanie w chusteczkę, a Twoja druga połówka twardo siedzi w innym pomieszczeniu? Dlaczego? Powód jest prozaiczny: kłótnia (można rzec awantura)...

Oczywiście, że czuję się winna, bo krzyczałam... Ostatnio naprawdę staram się panować nad głosem i emocjami, ale tego dnia nie wytrzymałam. Pękłam jak tama i wylałam wiele emocji, które wzbierały we mnie od kilku tygodni. Czasami w takich chwilach przestaję myśleć logicznie i pojawia się cały korowód "wypominek". Tak, kłótnia z kobietą jest jak koncert. Najpierw nowości, potem stare hity. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że druga strona również gra niezły koncert.

Krzyk i agresja słowna często pojawia się z każdą nową falą mojego depresyjnego nastroju. Kiedy jest spokojnie, mój nastrój oscyluje wokół określenia "całkiem dobrze", uśmiecham się i można powiedzieć, że mam dobry humor, to nawet słowne potyczki są stonowane. Często odpuszczam, puszczam mimo uszu np. dogryzanie, komentarze, z którymi nie do końca się zgadzam itp. Staję się wtedy wrażliwa na to, jak inni się do mnie odnoszą, jakiego używają tonu, słownictwa itp.

Niestety, kiedy jest źle to sypie się wszystko jak domek z kart. Staję się wrzeszczącym potworem, który rani, trzaska drzwiami... Jest mi bardzo źle z tą wersją siebie, dlatego podjęłam decyzję, że potrzebuję terapii, aby to poukładać w sobie. Moja druga połówka "zachęca" mnie i wspiera w tej decyzji. Mam nadzieję, że kiedyś będzie żyło się ze mną lżej. Może nie za miesiąc, nie za pół roku, ale kiedyś...

Wiesz, wrócę jeszcze do tego mojego nocnego płaczu... Emocje związane z kłótnią siedziały we mnie mocno od samego rana, potem pojechałam do speca w swojej dziedzinie, a w drodze powrotnej wstąpiłam do marketu po pieluchy. I to tam ścięło mnie z nóg... Chodząc miedzy regałami zobaczyłam gadżety na Dzień Babci i Dzień Dziadka (kolorowe laski, breloczki, etui na okulary itp). Wiesz, pierwszą myślą jaka pojawiła mi się w głowie była: Jakie fajne etui, kupię dla Babci Grażyny... Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie kupię... 

Kiedy dzieci poszły już spać, a ja uporałam się z jakimiś domowymi obowiązkami, położyłam się do łóżka i ta scena wróciła do mnie jak bumerang. Oczy mi zwilgotniały, a kiedy spłynęła pierwsza łza to kolejnych już nie mogłam powstrzymać. Przez godzinę przewinął mi się przez głowę cały ogrom myśli i emocji związany z Babcią, minionym weekendem, moim samopoczuciem, kłótniami z Mężem i poczułam się strasznie samotna. Potrzebowałam odrobiny dobrej woli, przytulenia, bycia razem. 

Rozumiem, możesz stwierdzić, że Sama jestem sobie winna. Było nie wrzeszczeć na Męża. Oczywiście. Pomimo to uczucie osamotnienia było wtedy silne. I uwierz, obecność w innym pokoju, tuż za ścianą to za mało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.