01 lutego 2023

Jak zbędnik

Wiesz, ja chyba naprawdę nie potrafię. Staram się, ale nie wychodzi mi to za nic w świecie. Może za bardzo się staram, może za bardzo chcę? Niech mi to ktoś powie prosto w twarz, najlepiej zaraz na początku znajomości. Przynajmniej nie będę się łudzić, że będzie inaczej. Nie będę myślała, że mam szansę...

 Ja naprawdę się staram być miła, dyplomatyczna, poświęcać czas (nawet, kiedy mam go niewiele), aby odpisać na wiadomość lub zadzwonić i porozmawiać chwilę. Staram się werbalizować moją sympatię do osób, z którymi utrzymuję znajomość. Staram się choć co kilka dni napisać: Hej, co słychać? Nie, nie dlatego, że jestem ciekawską kobietą, ale dlatego, aby ta osoba wiedziała, że jestem, myślę i pamiętam o niej. Może czasami nawet martwię się, jeśli wiem, że działo się lub mogło dziać się źle w jej życiu.

Łatwo domyśleć się, co dostaję w odpowiedzi, prawda? Czasami to milczenie, innym razem proste: (...) mam tam swoje sprawy na głowie nie mam czasu siedzieć na mesengerze (zachowano pisownię oryginalną). Zdarza się po prostu milczenie i cisza...

Chyba naprawdę wolałabym prosty komunikat na początku znajomości: "Jestem osobą, która pisze lub dzwoni tylko wtedy, gdy jest mi źle lub mam problem. Kiedy jest OK lub czasu będzie mało, to będę miał cię w dupie". Czyż nie byłoby prościej i rzetelniej? Wyłożyć karty na stół i albo ktoś bierze całość albo nie. A jeśli już ktoś, jak na przykład ja, będzie się martwił, czekał, podejmował próby rozmowy i odbijał się od ściany, a potem znowu normalnie rozmawiał, ciesząc się z przejawu zainteresowania, to już na własną odpowiedzialność...

Wiesz, możesz powiedzieć: Jaka stara, taka głupia, bo przecież trochę mnie to rani. Czuję się jak zbędnik, przeszkadzalnik, kula u nogi. Potem znowu robię sobie nadzieję i znowu... I tak w koło. W chwili obecnej... Czuję się niepotrzebna i samotna, ale kogo to obchodzi. Przecież to mój problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.