01 października 2022

Mamo, cio ci jeśt?

 

L: One robią cię na szaro.
M: To bardzo miłe usłyszeć coś takiego z samego rana...
L: (z prychnięciem) Bardzo miłe...

* * *

M: Długo będziesz na poligonie?
P: Nie wiem. Chciałbym tu porobić trochę.
M: OK...

* * *
M: Czy naprawdę spisałeś mnie na straty?
(Cisza)

Wiesz, kiedy pisałam poprzedni post, nie przypuszczałam, że tak szybko mój nastrój ulegnie zmianie. Cieszyłam się, że udało mi się napisać poprzednią wiadomość, bo myślałam o niej od kilku dni. Niestety, z chwili na chwilę (jak wiadomo, to bliżej nieokreślona jednostka czasu, ale nie za długa) ręce zaczęły się trząść, stałam się bardziej rozdrażniona i zaczęłam myśleć...

Zaczęłam myśleć, ile ja właściwie znaczę dla ludzi wkoło. Jak powinnam się zachowywać wobec dzieci, żeby nie słyszeć komentarzy w stylu Robią cię na szaro. Chciałabym powiedzieć (a raczej wykrzyczeć), że to tylko dzieci, mają prawo kombinować, starać się przechytrzyć matkę, uśmiechać się, kiedy coś grzeszą! Ale milczę...

 Pomimo, iż wiedzą jaki jest mój stan, chcą wykonać plan i wcześniejsze założenia. Nie zapytają: zostać z Tobą? Chcesz odpocząć, wyciszyć się?

Dziś dla odmiany jasno zakomunikowałam, że nie spałam prawie do 3:00, nie mogłam usnąć i już. Mnóstwo myśli galopowało mi w głowie. Po śniadaniu byłam rozdygotana i pokrzykiwałam na dzieci (tak, wstyd mi za to). Wzięłam podwójną porcję cukierków szczęśliwości (według nowych wytycznych) i dodatkowe w pięknym różowym kolorze, a mimo to z oczu... No jednym słowem znowu usłyszałam:  

-Mamo, cio ci jeśt? Płacieś?

To są słowa, które jeszcze bardziej mnie łamią, smagają mnie po całym ciele i duszy, a nie mogę uciec, bo nikogo poza mną w tej chwili przy maluchach nie ma. Nie mogę wyjść, wyciszyć się, więc próbuję zdławić ten płacz w środku siebie, ale to przynosi odwrotny skutek.

Wiesz, cisza i brak odpowiedzi jest dobijająca i... Bardzo wymowna. Z każdym dniem przekonuję się coraz boleśniej, że nic nie znaczyłam, nie znaczę i nie będę znaczyła. Ten świat przepełniony jest takimi jak ja. Takimi naiwnymi, które łudzą się, że mogłoby być inaczej. Ciągle mam nadzieję, ciągle jestem naiwna... Ale w głowie znowu zaczynają się pojawiać myśli o ostateczności, a w oczach... Staram się panować nad sobą, ale nie wiem jak długo będzie mi się to jeszcze udawać...

 Niby są osoby, które wiedzą, co mają ze mną zrobić w chwili mojej (ostatecznej) słabości, ale mam nadzieję, że wystarczy mu siły i odwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.