Wiesz, zostałam sama chwilę temu (bo coś około 3 godzin) i już zaczynam myśleć, jak dam radę usnąć w nocy. Budzą się moje paranoje, czy po prostu nie lubię zasypiać sama? Za kilka dni minie 9 lat odkąd regularnie zasypiamy razem (z małymi wyjątkami). Przyzwyczaiłam się do ciepła, rozmowy i obecności...
Oczywiście, bywały noce, kiedy kładąc się nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, albo były to zdania wypowiedziane w gniewie. Bardzo ich żałuję, bo uważam je za stratę czasu. Od jakiegoś czasu staram się rozwiązywać spory zanim udamy się na spoczynek. Nie zawsze mi się to udaje, ale staram się.
Wiesz, zostałam sama na chwilę, bo Przemek przyjedzie jutro około 13:00, ale dla mnie to i tak za długo. Przywiązałam się do jego obecności, zwłaszcza od kiedy upadłam psychicznie na kolana. Kiedy jest przy mnie, wiem, że w każdej chwili mogę oddalić się, aby odpocząć albo się wyciszyć. To on mnie stawia do pionu, kiedy przeginam. Mój mąż stał się w pewnym sensie moim zaworem bezpieczeństwa.To również dlatego nie lubię, kiedy jest daleko.
Wiesz, nie napiszę Ci, że zawsze jest super kolorowo, że zawsze się dogadujemy i mamy takie same priorytety, że zawsze układa nam się na każdej płaszczyźnie naszego małżeństwa. Napiszę Ci, że tęsknię za jego bliskością i obecnością, kiedy go nie ma choć przez chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś.