23 września 2022

Chcę, ale boję się

 Wiesz, wiosną bardzo cieszyłam się, kiedy dogadałam się z mężem i zaplanowałam wyjazd na Zjazd. Czasu było sporo, samopoczucie było OK, dzieciaki doroślały z każdym miesiącem, a teściowa zgodziła się do nas przyjechać, aby pomóc w opiece nad naszymi Córkami. Jednak dziś...

Dziś chcę jechać, ale jak pomyślę o nowym miejscu, obcych ludziach i samotnych nocach to aż mnie mdli. Do głosu dochodzą moje "lekkie stany lękowe" i myśl o tym, że muszę wyjść systematycznie z pokoju wyzwala we mnie ochotę pozostania w domu pod najbłahszym pretekstem. Innym wyjściem jest jeszcze pozostanie w pokoju i zaszycie się w nim przez tych kilka dni z haftem w ręku... 

Niestety, wydarzenie, które miało być formą relaksu, stresuje mnie niesamowicie. Coś, co miało być sposobem na poznanie "ludzi z branży" oraz możliwością nawiązania kontaktów, wcale nie rysuje się w mojej głowie pozytywnie. Mam nauczyć się czegoś nowego, a nie potrafię się na niczym efektywnie skupić przez dłuższą chwilę. Nie umiem okiełznać galopujących myśli w mojej głowie.

Kasia, kiedy usłyszała o moich rozterkach powiedziała krótko: 

-Jedź tam, Marta...

Mąż wystawił już wniosek urlopowy i nawet podarował mi możliwość wrócenia dopiero w poniedziałek, a nie w niedzielę, jak do tej pory planowaliśmy. Stwierdził, że skoro mam jechać na weekend (szeroko rozumiany, bo liczony już od czwartku), to mam się nauczyć czegoś nowego i odpocząć, więc wolna niedziela mi się przyda.

Wiesz, ja czuję, że oni mają rację. Ja po prostu nie wyobrażam sobie tego czasu. Od tak dawna nie wyjeżdżałam sama w nieznane. Od bardzo dawna nie miałam okazji poznać tylu nowych ludzi. Od wielu lat... Wielu rzeczy nie robiłam od wielu lat...

Wiesz, muszę Ci się do czegoś przyznać. Dziś przez chwilę cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało upragnionego lizaka. Moje lizaki (te oraz inne) wyjęłam dziś z paczkomatu...


 Wiesz, skoro już tam jadę, to spróbuję. Spróbuję się czegoś nauczyć, odpocząć i nacieszyć oko ładnymi widokami... Czwartkowy poranek spędzę w busie, odpocznę w pokoju, a popołudniu pójdę na jedne warsztaty. Piątkowe przedpołudnie będę spędzać na cieszeniu oczu i popołudniu zmierzę się z nową dla mnie techniką. Sobota od rana do wieczora chwilowo zaplanowana jest jako bardzo szkoleniowy dla mnie dzień, ale nie wiem czy dam radę wysiedzieć. W niedzielę rano znowu podejmę próbę nauczenia się czegoś  nowego, a potem czeka mnie już tylko odpoczynek... Fajnie, prawda? Pozostaje jeszcze trochę poczekać na tych kilka dni...

Mam nadzieję, że dam radę, a moje demony w głowie będą grzecznie spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.