29 września 2022

O oczach i ustach

 Wiesz, zawsze lubiłam patrzeć ludziom prosto w oczy. To spojrzenie i uśmiech od ucha do ucha poczytywałam za coś w rodzaju moich atrybutów. Nigdy nie miałam zbyt wielu zalet fizycznych, ale to było takie moje. Znajomy z SKT "naJana" dodał do tych dwóch rzeczy jeszcze jedną, perlisty śmiech. Cokolwiek miałoby to oznaczać. Jak jest dzisiaj?

Dzisiaj... Ciężko mi to napisać, ale unikam patrzenia ludziom w oczy. Dlaczego? Ponieważ sama czuję, że są smutne i często bywają zaczerwienione. Dziś z tych oczu płyną łzy i spogląda zagubienie. A już najwięcej znajdziesz w nich wstydu, że w ogóle ta rzeczywistość wygląda tak, jak wygląda. Mam wrażenie, że nawet kiedy na twarzy pojawia się uśmiech, to one nadal są smętne i jeszcze bardziej szare niż do tej pory. 

Staram się nie patrzeć w oczy, bo boję się, że mój rozmówca wszystkiego się o mnie dowie, będzie czytał w nich jak w otwartej książce. Wszystko się wyda i nie zostawię już nic dla siebie. Boję się, że złamię się i zamiast spojrzenia popłyną z nich łzy, jak z fontanny.

Co do uśmiechu... Kasia, kiedy poprosiłam ją o pomoc, stwierdziła, że ja wszystko pod nim ukrywam. Chyba rzeczywiście tak jest. Na ten uśmiech zawsze jest miejsce na mojej twarzy, tylko on też już nie jest taki szeroki jak kiedyś. Ale jest... Nie będzie to odkryciem, jeśli napiszę, że najszczerszy, najszerszy i zawsze obecny dla moich Dzieci! Dla reszty świata jest jaki jest.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.