18 sierpnia 2022

O przerażeniu i przerażaniu

M... - Usłyszałam, że wszystkich przerażam swoimi postami...
K... - Bo to jest przerażające, co się z Tobą dzieje.

Wiesz, postanowiłam iść za ciosem. Było o smutku, przyszła pora na przerażenie i przerażanie. Na pewno nie jest to strach jednej osoby i na pewno każdy objawia się inaczej. Ma też różne przyczyny...

 Przytoczony fragment to część rozmowy telefonicznej z osobą, która jako jedyna nie boi się ze mną rozmawiać o tym, co się dzieje w moim życiu i o tym jak się czuję z tym całym bagażem. Może dlatego, że Ona ma już za sobą początki, środki i kilka końców za sobą(?). Niezależnie od wszystkiego jest i bardzo jej za to dziękuję.

Wracając do przerażenia... Przede wszystkim musiałam się zmierzyć ze swoim własnym, kiedy uświadomiłam sobie, że sama dłużej nie dam rady. Musiałam przyznać sama przed sobą, że nie jestem ze stali, że od dawna sypie się moja psychika, życie przelatuje mi między palcami i ranię najbliższych, których najbardziej kocham.

Wiesz, strach towarzyszy mi od dawna, prawie na każdym kroku, chociaż potrafiłam to całkiem nieźle ukryć. Lęk przed chorobą, która zabierze mamę dzieciom, przed wyjściem z domu, bo ktoś zapewne będzie mnie oceniał na podstawie tego, jak wyglądam, przed zrobieniem czegoś nowego, czy kontaktem z obcymi ludźmi. Był czas przywyknąć jakby powiedziała moja teściowa, ale niestety. Jeden strach napędza kolejny i musiałam zdać sobie sprawę z tego, że potrzebuję fachowej pomocy.

 

Wiesz, kiedy już usłyszysz wstępną diagnozę to pojawia się kolejne przerażenie. Co dalej? Powiedzieć komuś? Jaka będzie ich reakcja? To tylko nieliczne z pytań, które przewinęły się przez moją głowę podczas jazdy tramwajem do domu. Decyzja należała głównie do mnie, ale... 

Wróciłam i zastałam milczenie, bo Mąż nie wiedział, czy chcę rozmawiać o spotkaniu ze specem w swej dziedzinie. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że chwilowo wiemy tylko my, co było kluczowe w obliczu spędzenia urlopu u rodziców. Mama na osobności powiedziała Masz iść do lekarza w reakcji na posty z FB, które publikowałam od pewnego czasu. Zaskoczenie i lęk jakie odmalowały się na jej twarzy, kiedy usłyszała Już byłam... nieczęsto widuję.

Tak na prawdę oboje byli "przerażeni" tym, że już byłam u speca i miałam czarno na białym, że mój stan nie jest chwilowy, przejściowy, czy normalny. Ich oczy mówiły wiele i tak, uważam, że były odzwierciedleniem tego, co myśleli/myślą. Tak samo, jak wymowne jest milczenie ojca, który wie, ale nie podejmuje ze mną tematu. 

Boją się. Chciałabym wiedzieć czego najbardziej... Domyślam się, że nie wiedzą jak teraz ze mną postępować, czy mogą coś zmienić, aby było lepiej, czy muszą coś robić. Nie wiedzą co wpłynęło na zmiany, który zaszły w moim myśleniu i czy mieli na to wpływ. Nie mają pojęcia jak długo trwa ten stan i nie wiedzą... Wielu rzeczy nie wiedzą i to wywołuje w nich pewien rodzaj przerażenia. Niestety, nie jestem teraz w stanie odpowiedzieć na te pytania, bo sama nie znam na nie odpowiedzi. 

Od K... usłyszałam, że to nie jest "normalna" reakcja, ale typowa dla sytuacji. To, co nowe często wywołuje lęk. Szczególnie, kiedy dotyczy sfery psychicznej, bo my jako społeczeństwo nadal nie potrafimy rozmawiać o zaburzeniach/chorobach psychicznych. Robimy z tego tematy tabu, bo tak jest łatwiej...

P... - Przerażasz wszystkich tymi postami (na FB)
M... - Już nie będę (skasowałam ostatni post, zastąpiłam innym, zamilkłam)

(Nie sądziłam, że post będzie tak długi. Czuję, że nie wyczerpałam tematu, ale... Myślę, że kiedyś do niego wrócę.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś.