To, co jest łatwe do spostrzeżenia to złość, czasami agresja, rozdrażnienie, zmęczenie, spadek formy, słomiany zapał, zaniedbanie się, brak systematyczności w domowych obowiązkach itp. Jeszcze łatwiej wytłumaczyć te stany, np. niedosypianiem, "czepliwością", podłym usposobieniem, lenistwem, czy po prostu zbyt dużą ilością obowiązków.
Przecież wszystko z zewnątrz wygląda normalnie. Dzieci, współmałżonek, praca (lub jej brak), jakieś hobby, uśmiech kiedy trzeba, dobry stan zdrowia, niezłe warunki materialne. Kiedy już ktoś zapyta:
- Co ci jest?
- Czemu jesteś smutny/a?
Nie wiesz co tak naprawdę odpowiedzieć. Jak wytłumaczyć to, co siedzi Ci w głowie i sercu. Jaką podać przyczynę, więc wolisz powiedzieć:
-Nic mi nie jest.
-Zaraz mi przejdzie.
-To tylko zmęczenie.
-Nie wyspałem/am się, bo dzieci marudziły w nocy.
-Chwilkę się prześpię i będzie OK.
Wiesz dlaczego udaje się przeforsować taki obraz rzeczywistości? Myślę, że powodów jest kilka.
- Sam/a nie dopuszczasz do świadomości tego, że Twój stan to, coś więcej niż tylko chwilowy spadek formy/nastroju.
- Łatwiej jest uwierzyć, że to chwilowe, że zaraz minie niż w to, że ktoś z bliższej lub dalszej rodziny/znajomych ma problem natury psychicznej.
- Łatwiej jest zostawić sprawy własnemu biegowi niż interweniować, bo potem może się okazać, że będzie potrzebna dalsza pomoc, a na to można nie mieć siły/ochoty/wiedzy.
- Łatwiej jest szukać przyczyn "tu i teraz" niż grzebać w przeszłości.
To tylko kilka powodów "z łapanki", które jako pierwsze przyszły mi do głowy. Tutaj dochodzimy do drugiego tematu, jakim jest przerażenie w różnych jego odmianach. O tym innym razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś.